Co powiesz na zwykłą kanapkę z frytkami zamiast klasycznego burgera albo turlanie sera dla rozrywki? Nie bez powodu osobliwe zwyczaje Brytyjczyków owiane są legendą. Oto przykłady, które wprawią Cię w dobry humor.
Nawyki żywieniowe Brytyjczyków
Zarówno poranne śniadania, jak i popołudniowe herbatki nasuwają myśl, że Brytyjczycy nie mają w zwyczaju pościć i nadmiernie się głodzić. Spożywane potrawy przeważnie smaży się na głębokim tłuszczu bądź piecze w piekarniku. Za to w czasie herbaty, czyli tak zwanego tea time, obowiązkowym elementem rytuału jest cuppa. To w języku potocznym filiżanka herbaty, do której można przekąsić małe co nieco. Stąd nazwy, takie jak:
- English breakfast – tradycyjne angielskie śniadanie to wieloelementowy, obfity posiłek dla prawdziwych twardzieli. Wśród składników znajdą się m.in. fried eggs (jajka sadzone), baked beans (fasolka w sosie pomidorowym), back bacon (chudy boczek/bekon), fried tomatoes (smażone pomidory) czy sausages (kiełbaski).
- Five o'clock – godzina 17.00 to zgodnie z brytyjskim zwyczajem najlepszy moment na popołudniową herbatkę w połączeniu z małą przekąską. Według szlachetnej tradycji znanej jako dunking ciasteczkami czy herbatnikami delektujemy się stopniowo, wpierw maczając je w herbacie.
Kolejnym, tym razem bożonarodzeniowym przysmakiem, który zyskuje coraz większą popularność w Polsce, jest:
- Christmas pudding – świąteczny deser, który przygotowuje się w kąpieli wodnej. Do składników należą m.in. dried fruit (suszone owoce) oraz candied fruit (owoce kandyzowane). W środku puddingu ukryty jest blanszowany migdał, który dla znalazcy oznacza pomyślny rok.
Słowo pudding pojawia się także w popularnym, angielskim przysłowiu: the proof is in the pudding. Inaczej mówiąc, nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz.
Brytyjska tradycja picia herbaty – skąd się wzięła?
Upodobania żywieniowe Brytyjczyków z dużym prawdopodobieństwem uchronią Cię przed krępującym burczeniem. O pełne brzuszki wyspiarzy nieświadomie zadbała bowiem księżna Bedford. Legenda głosi, że to właśnie Anna Maria Russell, żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku, zapoczątkowała trend na popołudniową cup of tea.
W tamtych czasach obowiązywały tylko dwa posiłki, czyli śniadanie spożywane około południa i obiadokolacja serwowana w godzinach wieczornych. Nic więc dziwnego, że do ostatniego posiłku można było porządnie zgłodnieć i około godziny siedemnastej księżna ratowała się herbatką oraz drobnymi przekąskami. O tej słabostce wiedziała jej służba, a do ukradkowego podjadania przyłączała się tylko garstka przyjaciół. Mimo to wieść o pomyśle księżnej rozeszła się w szerszych kręgach. Jak można się domyślić, pomysł szybko zyskał aplauz, tak iż picie popołudniowej herbaty przeszło do tradycji i stało się częścią angielskiej kultury.
Najdziwniejsze brytyjskie potrawy
Choćby ku przestrodze warto wspomnieć, że w angielskim menu znajdą się też kulinarne koszmarki… Mówiąc szczerze, osobliwe połączenia smaków w niektórych potrawach sprawiają, że nie każdy ma odwagę je przetestować. Poniżej znajdziesz przykładowe dania ze szczegółowym opisem dla osób o mocnych nerwach:
- pickled eggs – to nic innego jak marynowane jajka, które mogą służyć jako zakąska albo ciekawy dodatek do dań. Pomijając kwestię smaku, która jest wysoce indywidualna, trzeba przyznać, że to dość ciekawa metoda konserwowania żywności.
- chip butty – połączenie fast foodu ze zwykłą kanapką. Wystarczy posmarować dwa kawałki chleba masłem, włożyć między nie porcję frytek oraz polać jakimś sosem. Gotowe!
- black pudding – dla wielu jedna z najgorszych potraw, więc niech nikogo nie zwiedzie jej szlachetna nazwa. Ów przysmak to połączenie podrobów i krwi zwierzęcej, czyli bliski odpowiednik naszej polskiej kaszanki.
Brytyjska etykieta na medal
W brytyjskim towarzystwie na początku możesz poczuć się nieswojo, gdyż powściągliwa natura Anglików wprawia w zakłopotanie. Spodziewaj się, że raczej nie zaproszą Cię na ploteczki i niekoniecznie będą dociekać, ile masz dzieci ani co lubisz robić w wolnym czasie. Ciszę wypełnią za to wzmiankami o pogodzie albo kurtuazyjnym sorry.
To ostatnie może wydawać się dziwne, ale przyjęło się mówić, że Brytyjczycy przepraszają niemal za wszystko. Każda, nawet najmniej niefortunna sytuacja jest idealną okazją, aby kajać się przed otoczeniem. Dlatego na wszelki wypadek lepiej przeprosić, niż potem żałować! Oto niektóre ze zwrotów, które warto mieć w zanadrzu:
- I’m (so) sorry – (Tak) mi przykro.
- I apologise – Przepraszam.
- I beg your pardon – Bardzo przepraszam lub: Słucham? Co takiego? Wypraszam sobie!
Rzecz jasna, do wyspiarskiego sztywniactwa można się nawet przyzwyczaić. Szczególnie kiedy brytyjski humor rozchmurza Cię na co dzień i zaczynasz rozumieć, że pod tą twardą skorupą Anglika ukrywa się błyskotliwa osobowość. Pamiętaj tylko, aby się zbytnio nie spoufalać i unikaj uścisków, buziaczków czy kumpelskich szturchańców. Fizyczny kontakt to ostatnia rzecz, o której marzy Brytyjczyk z krwi i kości.
Najdziwniejsze konkurencje sportowe
Trudno oprzeć się wrażeniu, że mieszkańcy Wysp Brytyjskich prześcigają się z innymi nacjami w coraz bardziej oryginalnych dyscyplinach sportowych. Kto wie, może te przykładowe natchną Cię do wymyślenia czegoś jeszcze bardziej abstrakcyjnego? Tylko uprzedzamy, aby zachować ostrożność i nie wdrażać w życie wszystkich pomysłów :-)
- cheese rolling – kuriozalna rozrywka, która polega na… gonieniu toczącego się z górki sera.
- bog snorkelling – zawody nurkowania w bagnie, które odbywają się każdego roku w Walii. Uczestnicy wyposażeni są w specjalne skafandry, płetwy i rurki.
- wife carrying race – sport fińskiego pochodzenia. Mężczyźni przenoszą kobiety przez specjalnie utworzony tor przeszkód, a ten, kto zrobi to najszybciej, wygrywa.
Nowy rok, lepszy ja? Zrób coś z myślą o własnym rozwoju i postaw na grupowe kursy językowe w ProfiLingua (grupa Tutore). Jeśli się pospieszysz i zapiszesz w styczniu, już na samym starcie czeka na Ciebie niespodzianka w postaci 25% rabatu. Serdecznie zapraszamy!